niedziela, 14 marca 2010

Tunezja :-)

Dwa dni jazdy przez Europę i dojechaliśmy do Civitavecchia, we Włoszech, skąd był prom do Tunisu. 24-godzinna podróż upłynęła pod znakiem integracji :-) Skończył się czerwony JW, potem Jim Beam, potem czarny JW a potem Ballantines. Znaczy nie nam, tylko w  barze na promie...
Zjechaliśmy z promu i okazało się, że nie mamy dowodu rejestracyjnego do Nissana  - gdzieś się zapodział. Zdarza się. Na razie honory dowodu pełni ksero (kolorowe) ubezpieczenia z Warty :-) Zobaczymy jak będzie dalej. Na razie nie mamy jeszcze wiz do Algierii - cosik się pokomplikowało, ale Attila (ochrzczony już Pawełek) wyznaje bliską memu sercu zasadę: "be positive". Na pewno jakoś się uda.
Na razie sprzęty sprawują się dobrze. Rajd jest kameralny - raptem kilkanaście załóg. Jest jeszcze jedna węgierska załoga w drodze - Najpierw zepsuł im się Jeep. Wrócili do Budapesztu, pożyczyli Toyotę LC - padł tylny most. Wrócili się i jadą pożyczoną Mazdą 626. Ale zapomnieli wszelkich dokumentów do tego samochodu, więc przeprawa przez granicę też będzie ciekawa :-) Na pewno im się uda - afirmacja pozytywna!
Czekamy na odprawę przed startem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz